TROSZKĘ O DGP
.
Gdzieś w necie „żyje sobie” taki oto wpis:
"Grawitacyjny układ dystrybucji ciepłego powietrza nie wymaga dużych nakładów finansowych, jest w pełni niezależny i niezawodny, nie pozwala jednak na ogrzewanie większych powierzchni niż pomieszczenia obok kominka oraz na sterowanie jego działaniem. Jednakże, mimo swojej prostoty posiada pewne wymagania, których trzeba być świadomym, bardzo ważna jest tutaj kwestia właściwej filtracji gorącego powietrza oraz konieczność umieszczania wylotów ciepłego powietrza powyżej wylotów z kominka, tak aby ruch gorącego powietrza w ogóle był możliwy. Charakterystyczną cechą tego typu układów jest bardzo wysoka temperatura nawiewu (z kratek lub anemostatów), co jest powodowane niewielką odległością nawiewów od paleniska, oraz małą prędkością przepływu powietrza, które przez to bardzo mocno ogrzewa się od wkładu kominkowego. Wysoka temperatura przy braku właściwej filtracji może powodować bardzo niekorzystne dla zdrowia zjawisko przypalania (pirolizy) kurzu. Z tego też względu system ten jest coraz rzadziej stosowany i raczej nie zalecany."
DGP GRAWITACYJNE
tak wybrzydzane przez autora, to najrozsądniejszy sposób rozprowadzenia ciepła z kominka. Turbina jest łatwiejsza w realizacji, ale to brzęczydło, duża prędkość transportowanego medium, no i zależność od prądu. Bzdurą jest filtrowanie powietrza przy DGP grawitacyjnym. Lepiej się skupić na utrzymaniu czystości wokół kominka i jego prawidłowej obsłudze. Grawitacyjnie można ogrzać dowolnej wielkości dom, a ciepło transportowałem nie raz na odległość 10m i grzało ( nie "leciało", tylko grzało). Oczywiście dobrze jest przyjrzeć się projektowi przed budową. Mając na uwadze ogrzanie kominkiem dużego domu, warto pójść na kilka kompromisów, i wspomóc instalację decyzjami projektowymi. Niestety do większości realizacji dochodzi tuz przed wprowadzeniem. Wówczas dotarcie do niektórych pomieszczeń wymaga radykalnych zmian konstrukcyjnych, czy karkołomnych konstrukcji, kończących się wielkimi zabudowami lub obniżaniem sufitów w przedziwnych miejscach. Większość chętnych, rezygnuje wtedy z doprowadzenia powietrza do niektórych pomieszczeń. Drugi problem to brak wiedzy i wyobraźni wykonawców. Nagminne jest stosowanie nieodpowiednich przekrojów kanałów, czy przegrzewanie górnych kondygnacji. Mimo wykonania nawiewów na piętrze i na parterze – góra grzeje za nadto, dół prawie wcale. No i problem wysokiej temperatury. Niestety brak odpowiedniej ilości otworów nawiewnych i wywiewnych, to główna przyczyna. Druga, to zbyt ciasne obudowy.
Przy okazji DGP, warto zwrócić uwagę na pewną kwestię.
Jest taki szczegół w konstrukcji kominka, na który mało kto zwraca uwagę. Szczelina dylatacyjna miedzy obudową a wkładem kominkowym. Typowa obudowa to zazwyczaj półeczka na której stoi wkład. Przez szczelinę pomiędzy tymi dwoma elementami, jak i przez szczeliny dylatacyjne miedzy wkładem a bokami obudowy, dostaje się do wnętrza kominka najwięcej kurzu. Większość użytkowników jest tego kompletnie nieświadoma. W palącym się kominku ruch powietrza jest znaczny. Zależy nam na nim. Po to robimy kratki u góry by wylatywało, a na dole, by wlatywało powietrze. Każdy wysypany popiół w okolicy wspomnianych szczelin, to spora dawka „świeżego” kurzu, zasysanego natychmiast do środka obudowy kominkowej, tym intensywniej, im węższa jest ta szczelina. Potem bierzemy miotełkę i to co zostało, pobudzamy do ruchu, bałaganiąc jeszcze bardziej, mimo świadomości, ze sprzątamy. Uniknąć można takiej sytuacji, używając wówczas odkurzacza, ale komu chce się rozwijać odkurzacz?
Przez szczelinę nad drzwiami, wpuszczamy do kominka dym. Przy każdym nieumiejętnym otwarciu drzwi wkładu, wylatuje porcja dymu, która często nie jest przez otwierającego zauważana, ponieważ podobnie zassana przez sprawnie działający system nawiewno wywiewny, znika w czeluściach obudowy. Jest to zazwyczaj działanie permanentne, które prędzej czy później daje o sobie znać na wylotach.
Szczelin dylatacyjnych nie da się uniknąć. Na nic filtry i wymienniki, bo nie ma ich tam jak zamontować. Można uszczelnić sznurem. Życzę powodzenia!
Najlepszym wyjściem z sytuacji jest nauka kultury obsługi kominka. Drewutnie pod kominkiem, które często zastępują kratki nawiewne, dopełniają temat kurzu. Ciągłe dokładanie tam świeżych porcji drewna, to niezła maszynka produkująca kurz.
.
Witam.Rzeczywiście w necie wypisują bzdury na temat kominków! Powyższy wpis o dgp jest tego najlepszym przykładem. Krótko na temat dgp…Na tym konkretnym systemem trzeba się znać. Umiejętność doboru wkładu do ogrzewanej powierzchni, umiejętność wykonywania komory grzewczej tak aby było odpowiednie ciśnienie gorącego powietrza w kanałach i z łatwością docierało do odpowiednich pomieszczeń ( da radę do 10m ), aby powietrze się nie przegrzewało i sam wkład…Ten rodzaj kominków naprawdę wymaga ogromnej wiedzy i można tutaj pisać wiele ciekawych uwag!
Pozdrawiam
Odnośnie drugiej części wpisu Pana Piotra. To palący problem wielu kominków konwekcyjnych!
Szczeliny wokół wkładu konwekcyjnego to nic innego jak dylatacja między paleniskiem a obudową (wkład się rozszerza). Spotkałem się z opiniami, że przez szczeliny dostaje się powietrze potrzebne do ogrzania – nieźle nie? Faktem jest, że ktoś za szybko otwiera drzwi i kominek zakaszle dymem – całkiem normalne zjawisko – i tutaj potrzebna jest kultura obsługi kominka.Dużym błędem przy tego typu konstrukcjach jest traktowanie obudowy kominka wokół wkładu jako docelowej komory grzewczej. Obudowa to jedno a komora wokół wkładu to drugie. Często komora grzewcza mylona jest z dystrybutorem z blachy zakładanym na wkład gdzie jest kilka króćców wylotowych i tyle. Ale to rozwiązanie dla amatorów którzy co nieco wiedzą. Wkład należy obudować albo płytami z wermikulitu – zachowując takie odległości od wkładu aby uzyskać odpowiednio szybko ciepłe powietrze ale nie "palące" i dać do tej komory tyle powietrza aby było właśnie ciepłe powietrze i z odpowiednim natężeniem docierało do pomieszczeń. Od wewnątrz wermikulit wykładamy blachą ocynkowaną aby był lepszy poślizg powietrza i kurz tak się nie osadza. Zaraz nad wkładem zamykamy blachą naszą komorę i robimy wyloty gorącego powietrza. Podłączamy do nich na początku rurę ocynk a później w komorze dekompresyjnej łączymy z przewodami elastycznymi bądź kanałami.Można też zrobić komorę z cegły szamotowej – mamy zawsze trochę dodatkowego ciepła a cały kominek zrobić z materiałów akumulacyjnych. Po wykonaniu komory dopiero robimy obudowę właściwą wokół wkładu. Warto zaznaczyć,że nad wkładem i jego komorą grzewczą – czopuch – tworzy się automatycznie kolejna komora do której oddzielnie dostarczamy powietrze i możemy dodatkowo ogrzać jedno lub dwa pomieszczenia grawitacyjnie. Tak skonstruowany kominek praktycznie ma bardzo zredukowany problem docierania kurzu i dymu przez szczeliny wokół wkładu. Największe źródło kurzu to właśnie wlot pod kominkiem i brak dbałości domowników o ogólny porządek wokół paleniska oraz niska kultura obsługi i palenia.
Pozdrawiam
Odnośnie drugiej części wpisu Pana Piotra. To palący problem wielu kominków konwekcyjnych!
Szczeliny wokół wkładu konwekcyjnego to nic innego jak dylatacja między paleniskiem a obudową (wkład się rozszerza). Spotkałem się z opiniami, że przez szczeliny dostaje się powietrze potrzebne do ogrzania – nieźle nie? Faktem jest, że ktoś za szybko otwiera drzwi i kominek zakaszle dymem – całkiem normalne zjawisko – i tutaj potrzebna jest kultura obsługi kominka.Dużym błędem przy tego typu konstrukcjach jest traktowanie obudowy kominka wokół wkładu jako docelowej komory grzewczej. Obudowa to jedno a komora wokół wkładu to drugie. Często komora grzewcza mylona jest z dystrybutorem z blachy zakładanym na wkład gdzie jest kilka króćców wylotowych i tyle. Ale to rozwiązanie dla amatorów którzy co nieco wiedzą. Wkład należy obudować albo płytami z wermikulitu – zachowując takie odległości od wkładu aby uzyskać odpowiednio szybko ciepłe powietrze ale nie "palące" i dać do tej komory tyle powietrza aby było właśnie ciepłe powietrze i z odpowiednim natężeniem docierało do pomieszczeń. Od wewnątrz wermikulit wykładamy blachą ocynkowaną aby był lepszy poślizg powietrza i kurz tak się nie osadza. Zaraz nad wkładem zamykamy blachą naszą komorę i robimy wyloty gorącego powietrza. Podłączamy do nich na początku rurę ocynk a później w komorze dekompresyjnej łączymy z przewodami elastycznymi bądź kanałami.Można też zrobić komorę z cegły szamotowej – mamy zawsze trochę dodatkowego ciepła a cały kominek zrobić z materiałów akumulacyjnych. Po wykonaniu komory dopiero robimy obudowę właściwą wokół wkładu. Warto zaznaczyć,że nad wkładem i jego komorą grzewczą – czopuch – tworzy się automatycznie kolejna komora do której oddzielnie dostarczamy powietrze i możemy dodatkowo ogrzać jedno lub dwa pomieszczenia grawitacyjnie. Tak skonstruowany kominek praktycznie ma bardzo zredukowany problem docierania kurzu i dymu przez szczeliny wokół wkładu. Największe źródło kurzu to właśnie wlot pod kominkiem i brak dbałości domowników o ogólny porządek wokół paleniska oraz niska kultura obsługi i palenia.
Pozdrawiam
Witam. Jak mogę sobie poradzić z kurzem jeśli sam wkład ma otwory zasysające powietrze na dole? Po lekturze tekstu wiem że raczej nie poradzę sobie z brudem do puki nie ograniczę jego zasysania. Czy jeśli zatkam jakoś te otwory, to czy nie stanie się coś z wkładem?
Zatykanie otworów odradzam. Niewiele to zmieni, bo i tak pozostaną szczeliny o których pisałem. Raczej proszę się skupić na jak najmniejszej "produkcji" różnych pyłów w okolicy wkładu i kominka. Zdecydowanie najgorszy jest popiół, ale drewno tez brudzi. Do sprzątania używać wyłącznie odkurzacza, zrezygnować z miotełek. Utrzymywanie w czystości kominka nie jest łatwym zadaniem, ale możliwym do zrealizowania.
P.
Witam zakupiłem piec wolno stojący 6 kw.,,KAMINO''na drzewo i węgiel kamienny ale chcę ogrzać inne pomieszczenia czy mogę obudować ten piec jak wkład kominkowy i rozprowadzić ciepło przez dg p grawitacyjnie DO drugiego POMIESZCZENIA.W tym pomieszczeniu co stoi piec jak dołożę to nie można wytrzymać otwieram okno.Dlatego pytam bo szkoda by się ciepło marnowało a w łazience jest zimno .Jest to odległość rozprowadzenia 2 m. Tylko czy tak można ? bo z tego co wszystko wyczytałem to nic na ten temat nie znalazłem.piec w wkład to jednak różnica .Bardzo proszę o informacje,Podam maile .milo58@o2.pl.
W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie by tak zrobić. Proszę tylko pamiętać o zasadach montażu, głównie prawidłowej ilości otworów nawiewnych i wywiewnych. Jeśli to dom drewniany, albo mający drewniany strop, lepiej samemu tego nie robić. Obudowę proponuję zrobić z płyt krzemianowo wapniowych, a nie z wełny.
Dzień dobry.
Panie Piotrze a co z odległościami wkładu od ścianek zabudowy (zabudowę rozumiem oczywiście jako konstrukcję z niepalnych płyt izolacyjnych krzem-wap.)? Wujek google ma niewiele do powiedzenia. Owszem są wzmianki dotyczące odległości tylnej ścianki od zabudowy, ale co z kubaturą całej komory względem mocy wkładu i kubatury domu ? Można to jakoś sensownie obliczyć żeby się nie przegrzewało (oczywiście chodzi o DGP grawitacyjne) ?
Pozdrawiam
Priorytetem w ustalaniu odległości wkładu od ścian obudowy, powinna być instrukcja montażu urządzenia. Jeśli w niej brak takich zapisów, warto znaleźć taką, w której te odległości podano. Często zwracam uwagę na instrukcje pisane bezrozumnie. Będące wynikiem przedruków, czy dowolnych interpretacji starszych instrukcji, przez nowych producentów. Mam swój kodeks, który zakłada pewne wytyczne. Dobrze przewietrzany wkład kominkowy, który w dolnej i górnej części ma kratki po 800 – 1000 cm 2 przepływu powietrza, powinien stać minimum 5 cm od powierzchni ścian obudowy. Ta odległość może okazać się za mała, jeśli wkład będzie rozgrzewany do maksymalnych możliwych temperatur. To częste zjawisko, nie mające wiele wspólnego z deklarowanymi i zalecanymi przez producentów osiągami.
Innym problemem mogą być odległości zbyt duże. Dotyczy to wkładów tzw gilotynowych, posiadających mechanizmy podnoszenia drzwi, przeciwwagi, łożyska, rolki itp…Zwiększenie pojemności komory obudowy (odległości ścianek obudowy od wkładu), pogarsza (spowalnia) w niej przepływ powietrza. Skutkuje to przegrzewaniem wymienionych elementów, ich uszkodzenia, zatarcia…W efekcie może być powodem odmowy wykonania naprawy gwarancyjnej w przypadku zwiększenia odległości urządzenia grzewczego od ścian obudowy – innego niż zakłada instrukcja.
Rzeczywiście grzebnąłem głębiej niż wcześniej i na stronie producenta wkładu (znana Polska firma z okolic Radomia) znalazłem informację 8-12 cm więc przyjmę minimalną wartość tym bardziej że wkład jest "ścięty" na rogach.
Pozdrawiam