Jak palić, by nie wybuchło….

   .

 

     Wybuchy w kominkach, należy podzielić na te spowodowane nieumiejętnym paleniem i na te spowodowane błędami w instalacji. Ten drugi problem najczęściej dotyczy tzw kominków z płaszczem wodnym. Nie różnią się one w zasadzie niczym od kotłów CO. Błędy w instalacji to niewłaściwy montaż urządzenia wodnego przez instalatora. Wybuch w takim kotle lub "kotle" następuje wskutek wzrostu ciśnienia wody.

 

     Eksplozja w kominku,  piecokominku lub w kominku z płaszczem wodnym, spowodowana nieumiejętnym paleniem, to niezmiernie rzadkie zjawisko. Zazwyczaj też nie jest tak niebezpieczne jak wybuch kotła spowodowany wzrostem ciśnienia czynnika roboczego w instalacji centralnego ogrzewania – zazwyczaj wody lub pary wodnej.  Problem bierze się z nieumiejętnej obsługi urządzeń grzewczych, w tym wypadku, opalanych drewnem. Są kominki które bardziej sprzyjają takiemu zjawisku, i takie, w których doprowadzenie do wybuchu jest  bardzo trudne. Konstrukcje nieszczelne i prymitywne, z kurtyną czyszczącą szybę w postaci szczeliny w drzwiach, wydają się być mniej podatne na to zjawisko. bardzo podobnie rzecz ma się w urządzeniach opalanym węglem, ale to nie mój konik, więc zostawiam ten temat innym znawcom problemu.

 

     Dzisiejszy wpis jest wynikiem dyskusji na forum muratora. Trafiła tam posiadaczka kominka, której szyba eksplodowała po kilku dniach palenia, w dopiero co zainstalowanym kominku. Szyba nie tania, narożna, z giętego szkła. Pieniądze jednak w tej sytuacji, schodzą na plan dalszy, bo wybuch grozi kalectwem.

 

     Zacznijmy od cytatu z forum. [[ Bardzo, bardzo dziękuję za zaangażowanie i "wytłumaczenie jak krowie na rowie". Tego właśnie potrzebowaliśmy w dniu montażu wkładu. Instruktarz wówczas polegał na tym, że mój mąż dokonywał pierwszego rozpalenia, podczas gdy sprzedawca wypisywał fakturę i zbierał swoje "zabawki" po podłączeniu wkładu. Pali się? Pali. No to powodzenia i do widzenia. Taki mieliśmy instruktarz…]]

 

     Dlaczego tak się stało? Są dwie podstawowe przyczyny. Jedna to natura drewna, co spróbuję nieco przybliżyć. Druga,  to brak odpowiedzialności wielu sprzedawców. To temat przydługi i na razie trudny do rozwiązania. Napiszę jak uniknąć podobnych zjawisk w kominku, wynikających z natury drewna. Z podejrzanymi handlarzami i monterami, musicie sobie (na razie) sami radzić…

 

     Drewno to paliwo stałe, które w większości spala się jako gaz. Gaz drzewny powstaje pod wpływem podwyższonej temperatury. Nie zawsze temu procesowi towarzyszą płomienie. Gaz, jak to gaz. Ma skłonności wybuchowe. Nie ma raczej problemu przy rozpalaniu. Błędy w tej fazie palenia, skutkują zgaśnięciem ognia a nie wybuchem, gdyż ani opał, ani palenisko nie są rozgrzane. Trzeba uważać przy dokładaniu kolejnych porcji, szczególnie w nowoczesnych, szczelnych urządzeniach grzewczych. Stare piece kaflowe, to również szczelne, bardzo dobre, ponadczasowe urządzenia grzewcze. Żar to z kolei doskonały podgrzewacz drewna, które w takich warunkach szybko gazuje. Kominek lub piec jest już dobrze rozgrzany, co sprzyja procesowi gazowania. Zamknięte drzwi i zasypany nową porcją drewna żar (w tym ruszt – jeśli jest), powodują gromadzenie coraz większych ilości szybko powstającego gazu, którego zapłon może nastąpić wybuchowo.

 

     Jest wiele sposobów palenia. Jest też bez liku sposobów dokładania kolejnych porcji. Ważne, by każdy z nich polegał na inicjacji płomienia. Nic nie ryzykujemy, jeśli pozostawimy kominek z palącym się, chwilę wcześniej dołożonym drewnem. Dokładając kolejną porcje drewna, nie zamykajcie drzwi całkowicie, dopóki drewno nie zacznie płonąć. Po zamknięciu drzwi, kontrolujcie przez chwile palenisko, by stwierdzić, że ogień był na tyle silny by się utrzymać. Jeśli szpara w uchylonych drzwiach rozgrzanego kominka jest przyczyną dymienia, jest to świadectwem nieprawidłowego podłączenia do komina lub problemów z ciągiem kominowym. To zjawiska do natychmiastowego wyeliminowania.

 

     Gdy żaru jest dużo, płomień inicjuje się od niego łatwo. Problematyczna staje się mała kupka żaru, przyduszona nową porcją drewna. Tak bywa, gdy dokładamy zbyt późno. Wówczas trzeba postępować podobnie jak podczas rozpalania pierwszy raz. Najpierw podpałka, drobne drewienka i po ich dobrym rozpaleniu, grubsze kawałki. Dobrze wysuszone, mogą być nawet spore…Polecam też w takich sytuacjach podpalanie od góry  nowej porcji drewna. To, że za chwile zajmie się od dołu, w niczym nie przeszkadza.

 

     Jeśli komuś brakuje czasu na opisane wyżej zabiegi, a poświęcenie tym czynnościom należytej uwagi, wydaje się być zajęciem niegodnym współczesnego homo sapiens, proponuje zapomnieć o kominku.

.



Dodaj komentarz