Arysto na stanowisku…część 1

.

     Pod koniec zeszłego roku uczyniłem postanowienie noworoczne. Jedno jedyne, więc z jego realizacją, nie mam większych kłopotów….Postanowiłem wrócić do testów wkładów kominkowych. Testów, nie atestów. Atesty wkłady już mają, ale to zwykle procedury znacznie odbiegające od sprawdzianów, jakim poddają te urządzenia ogniowe użytkownicy. Podobnym testom poddałem już kilkanaście urządzeń. Ostatnio "na warsztat" trafiły: Basia, Zibi i Nadia z Kratek, Dragon X z Unico, Nova Spartherma, Lechma Green z boczną szybą…Wcześniej było kilka innych modeli Spartherma, Romotopy, Olsberg… Ostatnie 2 lata pauzowałem z testami znanych marek, gdyż pochłonęły mnie własne konstrukcje. 

     W tym roku popalę trochę w Arysto i w Hitze…Na pierwszy ogień Arystokracja…Uprzedzę pytania "po co to wszystko"? Otóż głównym celem testów, jest sprawdzenie wkładów w realnych warunkach. Takich z jakimi mamy często do czynienia w swojej praktyce, podczas użytkowania przez naszych klientów. Dwutygodniowe zazwyczaj certyfikowanie w laboratoriach, kończące się stempelkiem dopuszczającym "do ruchu", polega na sprawdzeniu deklaracji producenta. Ja sprawdzam, czy wkład nadaje się do palenia.

 

Kilka uwag z pierwszych oględzin…Wkład wykonano z grubej, solidnie pospawanej blachy. Okładziny z dobrze dopasowanych szamotów (wyglądają na PCO). Uszczelka zamontowana na ramie drzwi. To lepsze rozwiązanie od taśmy uszczelniającej przyklejanej na korpus wkładu. Mechanicznie "złapana" uszczelka nie będzie się odklejać pod wpływem temperatury. 

Wkład posiada fabryczne przyłącze o średnicy 125 mm, z zaślepionym drugim otworem po przeciwnej stronie.

Ciekawostka. Producent dostarcza dwie solidne rękawice! To nie pomyłka! Na zdjęciu nie ma dwóch lewych, czy dwóch prawych z których jedna została wrzucona przez pomyłkę…

Testowany egzemplarz posiada drzwi z podwójną szybą. Delikatny nadruk na krawędziach zewnętrznej szyby, nie przytłacza modnym ostatnio designem. Paliłem w tym wkładzie w okresie świąteczno noworocznym. W różnych konfiguracjach – z masą akumulacyjną i bez, podłączając go bezpośrednio do komina. Pojawiły się wstępne wnioski. Wkrótce opiszę je w tym miejscu, wklejając kolejne zdjęcia…Będą zachwyty i konstruktywna krytyka… 🙂 . Kolejny etap to tzw "test oszołoma" i test urządzenia w zamkniętej obudowie bez kratek (bez wentylacji urządzenia)…

Pierwszy etap to podłączenie wkładu do komina na dwa sposoby. Bezpośrednio i z "pośrednictwem" niewielkiej masy akumulacyjnej.

Kilka dni obserwacji pozwala bardzo dobrze ocenić wkład, jeśli jego przeznaczeniem jest zwykły kominek, bez zadań związanych z masą akumulacyjną. Bardzo dobrze działa przepustnica powietrza i jeśli damy drewnu dobrze odgazować przez kilkanaście minut, przymykanie dopływu powietrza do spalania nie powoduje zabrudzenia szyby, przy wyraźnym spowolnieniu procesu palenia.  Do takich celów wkład został zresztą skonstruowany. Kolejne 2 zdjęcia pokazują przytłumione palenie bardzo rozdrobnionego opału i drewna w grubych klockach.

Próby z urządzeniem podłączonym do komina z zastosowaniem kanałów akumulacyjnych, też nie wypadły najgorzej. Niemniej, palenie w takiej sytuacji, wymaga więcej uwagi.  Opiszę to podczas kolejnego wejścia…

 

//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

 

Dziś o paleniu z podłączoną masą akumulacyjną.

Paląc w ten sposób, musimy zdać sobie sprawę z większych oporów, jakie maja do pokonania gazy przelatujące przez tego typu konstrukcję. Wkład ma dość precyzyjnie wymyślone dozowanie powietrza w układzie z bezpośrednim podłączeniem do komina. Amatorzy odzysku energii z dymu, muszą się liczyć z delikatnym zabrudzeniem szyby.

Szyba brudzi się w początkowym etapie palenia. Pod wpływem wzrostu temperatury spalania, szyba zaczyna się czyścić. Widocznemu na dolnym zdjęciu etapowi dopalania opału, towarzyszy nieznaczny czarny ślad w dolnych narożnikach drzwi.

Na koniec palenia, szyba pokryta jest delikatnym białym nalotem, który łatwo można ściągnąć papierowym ręcznikiem.

 

 

 

 



4 komentarze do “Arysto na stanowisku…część 1”

  • Kasia:

    Czy gdzieś pisałeś o testach na Basi, Zibim, Nadii, Dragonie, Lechmach, Sparthermach, Romotopach, Olsbergach?

  • Sądzę że takie testy są jak najbardziej potrzebne, odkrywają one wiele drobnych wad jak i zalet tych produktów . Wiele małych firm nie ma możliwości przeprowadzać takich testów …odkrywamy pewne sprawy w domu klienta gdzie często jest to  już za późno .A sami klienci nie mają już w ogóle takiej możliwości .
    Każda firma produkująca wkłady ma leprze i gorsze produkty , czym więcej o nich wiemy tym mniej przykrych niespodzianek w domu klienta po paru miesiącach użytkowania  .  Jeśli chodzi o takie testy to jestem jak najbardziej na TAK   10 na 10  Panie Piotrze

Odpowiedz Kasia