W zeszłym tygodniu odwiedziłem dom, w którym nie instalowałem kominka, ale poproszono mnie o pomoc w rozwiązaniu problemu. Problem to niezgodne z oczekiwaniami działanie kominka. Kominek wybudowano tak jak większość w naszym kraju. Wkład podłączony rurą 1,5 metrową do komina, obudowa z kratkami na dole i u góry, o dziwo w ilości wystarczającej na prawidłowe funkcjonowanie całości i zgodnej z zaleceniami producenta wkładu.
Na czym ów problem polegał? Otóż posiadacz kominka nie umiał z niego korzystać w sposób racjonalny. Zwykły żeliwny wkład, bez dodatkowego odzysku ciepła, nie jest urządzeniem które w czasach mody na akumulację i różnorakie odzyski ciepła ze spalin, należy bezwzględnie wymienić. Można nim grzać, nawet dość racjonalnie, ale w taki sposób, do jakiego został stworzony. Sporo osób z olbrzymiej, zdecydowanie większościowej grupy posiadaczy żeliwnych wkładów i piecyków, pali w nich na zasadzie : mały płomień – mało ciepła, duży płomień – dużo ciepła. Nie twierdzę, że z dużego płomienia nie ma wysokiej temperatury. Jest, ale nie tam gdzie powinna. Sporo jej ucieka kominem. Szczególnie, że w celu uzyskania dużego płomienia, trzeba dostarczyć dużo powietrza.
Dużo powietrza, jak wejdzie do wkładu, musi z niego wyjść. Wychodzi oczywiście kominem, zabierając ze sobą energię cieplną. Tak w swoim kominku palił pan, który zaprosił mnie do siebie. Efekt takiego sposobu palenia był mizerny. W miejscu gdzie stał kominek, ilość ciepła wydostajaca się z wkładu była ogromna. Pomieszczenie było przegrzewane energią promieniującą z szyby. Natomiast efekt grzewczy oczekiwany z kratek a szczególnie z DGP, mizerny…
Próby poprawy sytuacji zaczęły się jednak nie od mojej wizyty, tylko od wymiany szyby na pirolityczną. Instalator kominka bez wahania podjął decyzję, że problem należy rozwiązać przy pomocy podwójnej szyby lub szyby pokrytej tlenkami, co w znacznym stopniu ograniczy emisję ciepła ta drogą. Logiczne to rozumowanie, niestety nie spowodowało poprawy sytuacji. Teraz zimno zrobiło się również w salonie, a przerażony inwestor zauważył, że jeszcze intensywniejsze palenie, powoduje jedynie znikanie opału w błyskawicznym tempie. „Pan Kominkowy” niestety nie był osobą doświadczona w branży, i zamiast nauczyć się obsługiwać to czym handluje ( a potem swoich klientów ), powiększył tylko swój zysk na kominku. Nasłuchał się o nowościach w branży, ale jak później udało mi się stwierdzić, nie należał do tych dociekliwych i głodnych wiedzy rzemieślników. Szkolenia jak stwierdził, nie są mu do niczego potrzebne, brak mu na nie czasu i szkoda pieniędzy. Czytanie o kominkach to też był dla niego sport ekstremalny…
Szyby już nie wymienialiśmy, bo przypadkowo trafił z lekarstwem. Pacjentowi należało jednak przepisać jeszcze dodatkowe zabiegi, wtedy lekarstwo przyniosło by korzyść, a leczenie skutek. Te zabiegi to nauka palenia. Nauczyłem obu choć ten który będzie później za to kasował, był bardziej oporny. Poświęciłem na to dwa wieczory, bo po pierwszym nie byli zbyt przekonani. Teraz w tym kominku palenie to rzadkość . Tylko na początku i po dołożeniu świeżej porcji opału. Potem dopływ powietrza zmniejszany jest drastycznie, a kłody żarząc się, oddają ciepło nie do komina, lecz ściankom wkładu, a ten przez konwekcję przekazuje to dalej, dalej, nawet do innych pomieszczeń, dzięki nieźle wykonanemu rozprowadzeniu kanałami grawitacyjnymi. Rozżarzone grube kłody, potrafią „trzymać” tak zakumulowane ciepło przez kilka godzin.
Wszystko skończyło się dobrze, a nawet jeszcze lepiej ! Bo Pan Kominkowy być może złapał bakcyla, który pomoże mu rozwinąć skrzydła w branży i kasować pieniądze w bardziej przemyślany sposób. Niedługo będę mógł się o tym przekonać, pod warunkiem, że spotkam go gdzieś w świecie na którymś ze szkoleń, których do tej pory namiętnie unikał.
Witam
Czy drastyczne przymknięcie dopływu powietrza nie spowoduje w przypadku zwykłej szyby jej brudzenia i odkładania się sadzy w kominie ze względu na zbyt małą ilość powietrza? Mógłby Pan opisać bardziej szczegółowo przedstawiony tu sposób palenia? Od roku pale w kominku od góry i nie wyobrażam już sobie innej metody, jednak w dalszym ciągu mam jeszcze problem z brudzącą się szybą . Blog bardzo potrzebny i ciekawy, oby tak dalej.
Sposób palenia tu opisany nie należy do łatwych. Nie można przymykać dopływu powietrza zaraz po dołożeniu opału. Jeśli nie odparujemy wilgoci, której resztki są nawet w suchym drewnie ( zwykle od 8 – 24 % ) i nie wypalimy częściowo substancji smolnych z powierzchni drewna, szyba będzie czarna zaraz po przymknięciu dopływu. Do tego by drewno żarzyć, potrzebne są też dość grube kłody drewna. Opał rozdrobniony spali się zbyt szybko. Takiego opału używamy w paleniskach akumulacyjnych, gdzie szybko spalone drewno, czyli szybko wyprodukowana energia, ma możliwość zgromadzić się w masie akumulacyjnej. Masa akumulacyjna , zwykle ceramiczna, znajduje się na drodze spalin (dymu) do komina i ciepło (energia0 nie ma możliwości uciekać w niebo. W opisanym przypadku energia uciekała do komina, więc należało zmienić sposób palenia. Faktem jest, że do takiego palenia – akumulowania ciepła w rozżarzonym drewnie, trzeba trochę wprawy…