PIES CZY KOT? Czyli piecokominek do zadań specjalnych…

    Są takie miejsca na Ziemi, które ze względu na specyficzne warunki klimatyczne wymagają specjalnej uwagi przy planowaniu urządzeń grzewczych. Budowa ciężkiego pieca Kuzniecowa we Wrocławiu, może okazać się sporym kłopotem dla jego użytkowników. Piec ten ma dużą bezwładność, trzyma długo ciepło, ale potrzebuje dużo opału by go rozgrzać. Łagodna zwykle zima w tym regionie oczekuje raczej krótkotrwałych impulsów ciepła, łatwych do uzyskania zwykłą kozą, czy kominkiem bez dodatkowych urządzeń odzyskujących i kumulujących energię. Tym bardziej, że dobrej jakości wkład kominkowy czy koza, pozwala tak spalać drewno, by po uzyskaniu żaru oddawanie ciepła trwało do kilku godzin. Zima w tym rejonie trwa zwykle kilka lub kilkanaście dni, więc taki wariant pozwala spokojnie ją przetrwać.

    Zwykły, szybko oddający ciepło i szybko stygnący kominek żeliwny lub blaszany w okolicach Suwałk czy Augustowa, to z kolei kłopot w drugą stronę. Tam ciężki piec akumulacyjny, o masie powyżej 2 ton sprawdzi się doskonale. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by mieszkańcy Wrocławia zbudowali sobie piecokominek a obok postawili piecyk wolno stojący i w zależności od potrzeb czy widzimisię, palili w czym im wygodnie…

    Niedaleko od Wrocławia, w Kotlinie Kłodzkiej, na wysokości ok 1000m, panują specyficzne warunki klimatyczne. Tam przydaje się zarówno ciężki piec akumulacyjny jak i kózka potrafiąca błyskawicznie zmienić atmosferę w domu. Szybko, ale nie na długo…

    Na zimę w tym regionie można zawsze liczyć, świadczą o tym choćby liczne wyciągi narciarskie. Większość zimy obsłużymy spalając regularnie, rano i wieczorem porcję drewna. Akumulując energię w masie kumulacyjnej zyskujemy wygodne źródło ciepła, oddawanego przez promieniowanie. Przychodzi jednak czas jesieni i przedwiośnia, które właśnie tam są wyjątkowo długie i charakteryzują się zimnymi nocami. W dzień ciepło jak na nizinach, w nocy spadki temperatury, które nad ranem bywają dotkliwe. Piec akumulacyjny w takich warunkach da radę, ale w dzień trzeba by go wyłączyć, a to niemożliwe. Wietrzymy więc! Otwierając okno tracimy energię! Robi się bez sensu…

Fotorelacja pokazuje jak sobie z tym poradzić. Głównym atutem tego rozwiązania jest możliwość zmiennego użytkowania urządzeń. Ciężkiej masy kumulacyjnej i lekkiego wymiennika stalowego. Obudowa typu „kombi”, pozwala zamykać otwory wywiewne, lub szybko je kierować do pomieszczeń  z nagrzewającego się błyskawicznie odbiornika stalowego.

Ponieważ miejsce do budowy piecokominka było ograniczone, a projekt musiał spełnić określone wymagania, wymiennik akumulacyjny powstał z cegieł magnezytowych, posiadających duży ciężar właściwy. W środku zastosowano płytki zabezpieczające cegłę przed kontaktem z sadzą.

W zabudowie widoczny wymiennik stalowy, który można  „pędzić” dymem alternatywnie. Plątanina rur, umożliwia przełączanie wymienników jedną wajchą. Jest też trzeci szyber, otwierający krótką drogę do komina. Duża ilość rur to dodatkowe źródło szybkiego ciepła.

Rury aluminiowe umożliwiają umieszczenie przepustnicy powietrza zewnętrznego (do spalania) w pobliżu kratki wlotowej obudowy.

Palenisko z boczną szybą. To zwykle nie najlepszy pomysł dla piecokominka. Tu jednak konstrukcja jest specjalnie zaprojektowana do tego typu zadań. Niewielkie gabaryty przeszklenia, solidna rama z rozdziałem szyb, pozwala osiągać nawet 900 o C na wylocie dymu. Blenda stalowa optycznie zwiększa wielkość paleniska, przy okazji ułatwiając zabudowę

Budynek w którym stoi piecokominek,  posiada system rur umożliwiających rozprowadzenie ciepła do odległych pomieszczeń. Na pietrze umieszczono turbinę. By do niej przeprowadzić ciepło z kominka, wykonane zostało przejście przez strop drewniany, zintegrowane z komorą dekompresyjną pomiędzy urządzeniem grzewczym a sufitem.

I po zabudowaniu. Płyty krzemianowe z zatopioną siatką. Dwie duże kratki wentylujące komorę dekompresyjną.

Przejście przez strop drewniany…

Palenisko po próbnych paleniach.

Inwestor nie dał sobie wybić z głowy kamienia jako wykończenia obudowy. Ceramiką (kaflami) nie był zainteresowany. Lubie wyzwania, więc podjąłem wyzwanie. Tzw. ciepła obudowa wykończona została włoskim marmurem. Kamień zachował rysunek, ale został pocięty i złączony na fazkę…

Przykrycie obudowy zostało rozcięte na 4 równe kawałki…

2 Komentarze “PIES CZY KOT? Czyli piecokominek do zadań specjalnych…”

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top