Piecokominek można zbudować na wiele sposobów i z bardzo rożnych materiałów. Które lepsze trudno dociec. Często bowiem jest tak, że ktoś zaczyna robić z czegoś, przyzwyczaja się, a potem broni swego. Tak jak w poprzedniej części sugerowałem, chciałbym by piecokominkiem nazywać nowoczesne urządzenie, którego nie ogranicza wygląd, posiada funkcję dawnego pieca i nowomodnego kominka a drzwi zaopatrzone w szybę. Z punktu wiedzenia funkcji grzewczej, podobne konstrukcje budowano już dawniej. Wystarczy odwiedzić budynek ratusza w Velten, przy okazji odwiedzin tamtejszego Muzeum Pieców. W holu stoją dwa piece zbudowane na bazie wkładów z żelaza. Ich wnętrze jest przewietrzane, dzięki temu bardziej grzały powietrzem niż podczerwienią. Pozwalało to na zwiększenie ogrzewanej powierzchni. Piece tego typu mogły być inspiracją dla twórców nowoczesnych piecokominków typu KOMBI. Urządzenia ogniowe z Velteńskiego ratusza nie miały drzwiczek z szybą, więc zgodnie z wcześniejszą sugestią, nie zaliczam ich do piecokominków.
Proponuję by do piecokominków nie zaliczać również konstrukcji które mnożą się wraz z rosnącą modą na tak zwane ciepłe kominki. Są to wkłady lub paleniska podłączone do komina bez jakichkolwiek elementów odzysku ciepła z dymu. Obudowuje się je płytami szamotowymi lub odlewanymi z betonu. Coraz częściej stosuje się jako zewnętrzną powłokę kafle, upodabniając budowlę wyglądem do pieca. To świetna alternatywa dla kominków z toksycznej wełny i płyt gipsowych, ale na miano pieca nie zasługuje. Przyjdzie nam pewnie zaakceptować nieszczęsną nazwę „ciepły kominek”. Jest tutaj uliczka dla doskonałych urządzeń typu wkład kominkowy w obudowie ceramicznej. Te zazwyczaj popularne w Skandynawii i Francji żeliwne wkłady, przy odpowiedniej kulturze wykonania i użytkowania, mogą pretendować do miana piecokominków, mimo braku elementów odzysku energii z dymu. Ta kultura to doskonała, trwała budowa wkładu i suche liściaste drewno niezbyt rozdrobnione, które spalamy na zasadzie żarzenia. Długo utrzymywany żar, spełnia podobną rolę jak ceramiczna masa kumulacyjna rozgrzana w krótkim czasie mocno rozdrobnionym drewnem dowolnego gatunku. Istotnym elementem tej kultury jest udzielenie instruktażu nabywcy. Bez tego zresztą nie da się prawidłowo korzystać z żadnego urządzenia. Ceramiczne piecokominki sa bardziej stabilne, ponieważ mają większą bezwładność.
Piecokominek powinna wyróżniać konstrukcja. Bez względu na to z jakich materiałów powstanie, musi być przystosowany do zadań jakim przyjdzie mu sprostać. Musi umożliwić ogrzanie całego domu i być odporny na użytkownika który dopiero uczy się palić. Głównie mam na myśli gwałtowne zmiany temperatury i gotowość „maszyny” do natychmiastowej pracy po dłuższym przestoju. Pierwsze z tych zadań wynika z upodobnienia konstrukcji do kominka i budowy dwuelementowej (silnik i karoseria). Tym samym można taki piec połączyć z systemem DGP. Drugie zadanie umożliwiają nowoczesne kleje, sznury uszczelniające włókniny i tektury ogniotrwałe. Kleje pozwalają konstruować bardziej trwałe łączenia niż za pomocą gliny. Sznury i włókniny służą do dylatowania większych sklejanych lub odlewanych z betonu elementów. W myśl zasady: wszystko kiedyś pęknie w wysokiej temperaturze, umiejętne przewidywanie tego pękania, eliminuje dylatacja w tym miejscu. Dużą pomocą dla współczesnego zduna, są doświadczenia przemysłu, którego rozwój pod koniec XIX wieku, trwający do dziś, pozwala korzystać z osiągnięć inżynierów np. hutnictwa. Przemysł pozwolił na zainwestowanie nieporównywalnie większych środków na prace badawcze. Wiedzy tej nie da się oczywiście w prosty sposób przenieść na grunt zduństwa, choćby z powodu czasu jakiemu ma się oprzeć konstrukcja. W przemyśle są to zwykle jednorazowe wypały w bardzo wysokich temperaturach. Zduństwo pragnie jak najdłuższego okresu eksploatacji w warunkach dużo skromniejszej ciepłoty.
Nowoczesnego zduństwa nie wymyślił z pewnością ktoś ortodoksyjnie przywiązany do tradycji. Musiał się otworzyć na zmiany otoczenia które wnikliwie obserwował. Jednocześnie nie odrzucał tego co stare i sprawdzone. Zaadoptowanie średniowiecznego hypokaustum w połączeniu ze stalą niemagnetyczną to tylko wierzchołek osiągnięć. Szczególną rolę powierzono elektronice. Bezprecedensowa jest możliwość oddania w „jej ręce” całego procesu spalania. Wiedza, kiedy zamknąć drzwiczki pieca była kiedyś bardzo powszechna. Obecnie mało kto rozumie problem przedwczesnego czy zbyt późnego zamknięcia drzwi (dopływu powietrza). Elektronika pozwala ograniczyć obsługę piecokominka do kilku minut. Wystarczy włożyć do paleniska porcję drewna lub brykietu z trocin, podpalić, uruchomić system i wyjść z domu. Nie na darmo pierwszy polski sterownik do piecokominka nazwałem „babcią”…Babcia wiedziała, że przedwczesne zakręcenie drzwi pieca węglowego groziło zaczadzeniem, a zbyt późne, jego przedwczesnym wychłodzeniem.
To jeszcze nie koniec…
.
…kliknij na zdjęcie, pojawi się opis….
.